Wigilia w Indiach
Dzis zdalismy egzamin na indyjskie prawo jazdy, 60 km jechalismy na skuterze pol dnia do palacu krolow i drugie pol dnia zesmy wracali. Przez wioski, miasta, mosty i rzeki. Nikt tu nie przestrzega zadnych przepisow, to my tez nie. Na koniec juz nawet bylismy na przedzie wycieczki wielu skuterow i hindusi jechali za nami i nie mogli uwierzyc, ze tak nam dobrze idzie. Wiemy dlaczego sa czarni jak murzyni, my jak wrocilismy to wygladalismy jak gornicy polscy, a po nich kurzu nie widac. Widzielismy kapanie slonia i obcinanie pazurkow. Slonie sa cudne i wszystko rozumieja: daj tylna prawa lape, daj przednia lewa, podrap sie w ucho. Kolacja przepyszna: krewetki w bananowym lisciu, swieza ryba krolewska w sosie kadai, a na zakonczenie pudding kardamonowy czyli sledz z cebula, ryba po grecku i pascha. Zamiast oplatka polecamy lekki i delikatny chlebek naan. Idziemy sie nacierac olejkami antystresowymi. Wesolych swiat, pieknych prezentow, do nastepnego razu, dobranoc. Oni tez tu sobie skladaja zyczenia: Merry Christmas.
Oj, oj. Tak łamać przepisy w dalekim kraju :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam odwagę jazdy w tym rozgardiaszu, na dodatek nie po tej stronie. Życzę dalszych atrakcji i pozdrawiam,
Wacek