Przez pustynie Argentyny i góry Chile, przez Gobernador Gregores, Los Antiguos, Chile Chico dotarliśmy do małego miasteczka Puerto Guadal. Dziś wybraliśmy się na poważny trek do wodospadów, zapakowałyśmy pełen plecak jedzenia na cały dzień, ubraliśmy górskie buty trekingowe, wzięliśmy kijki, przeleźliśmy przez płot, po czym okazało się, że wodospad jest tuż przy drodze. Po tak poważnym wysiłku znowu zgłodnieliśmy, wróciliśmy do miasteczka, odwiedziliśmy wszystkie sklepy spożywcze, w każdym, zostawiając parę chilijskich tysięcy, pogadaliśmy ze wszystkimi psami, prawie zapłaciliśmy mandat za parkowanie po niepoprawnej stronie ulicy, chociaż jedynym samochodem w miasteczku był nasz, opedziliśmy się od tłumu młodzieży z plecakami, którzy koniecznie chcieli z nami jechać dalej. Na wczesny obiad upiekliśmy cukiniowe placki, omawiając jednocześnie co przygotujemy na kolację ( dla nas to drugi obiad) i wymyśliliśmy przypiekane chilijskie bułeczki z kurczakiem po chińsku z indyjskimi przyprawami, a na deser chilijskie wafelki, które przekładamy dulce de leche i dżemem brzoskwiniowym, takie wafelki koniecznie muszą chwilę poleżeć, żeby nabrały odpowiedniej chrupkości. Tak mija nam dzień, jak widzicie, zupełnie przyziemnie.
A good food wife :)
OdpowiedzUsuńO nie, Halino, tu się mylisz, tutaj mój maź gotuje.
OdpowiedzUsuń