Suliki w podróży

niedziela, 11 czerwca 2017

Ich Troje

7 czerwca 2017

Zdobywamy nowe doświadczenia jedzie z nami pies, szczeniak rasy owczarek australijski tzw aussie. Jedziemy wolniej, zatrzymujemy się częściej, pies ma dużą budę, a i tak najczęściej gości pod naszymi nogami w kabinie kierowcy. Pierwszego dnia podróży zatrzymaliśmy się na kampingu dla wędkarzy nad zalewem Przeczycko-Siewierskim. Dziko, zielone polany, kaczki, łabędzie, święty spokój. Kemping dla dwojga 20 PLN + pies 1,50 Zawarliśmy znajomości ze śląskimi wędkarzami, walczyliśmy z rojem wypasionych komarów. Następnego dnia dojechaliśmy do spokojnego słowackiego miasteczka Čičmany na parking pod wyciągiem narciarskim. Miejsce urokliwe, położone w zielonej dolinie, otoczonej łagodnymi górkami, stare, drewniane, malowane w białe wzorki domy. Zaliczyliśmy bryndzowe haluszki i ziemniaczany placek z tłustą śmietaną.

Piękna, spokojna Słowacja:


Cicmany:


Potem już Węgry i Balaton, kemping w Heviz spodoba się tym kamperowiczom, którzy potrzebują odrobiny luksusu, kilku psiarzy już poznaliśmy, jest  jak w domu pod platanem. Jest tu największe ciepłe jezioro  na świecie w kraterze wulkanu. Woda o temperaturze 35C wypływa gdzieś z głębin, dając dużo frajdy wszystkim kąpiącym się. My pływamy wśród nenufarów w odpływie jeziora, przepływającym przez nasz kemping. Próbujemy lokalnych specjałów, langosze to placki chrupiące, smażone na głębokim tłuszczu z kaszkawalem i tłustą, kwaśną śmietanką.

Na kampingu w Heviz:





Ciepłe kanały w Heviz:


Wykończony, pies podróżnik:


W Chorwacji, Lnjisko Pole, na końcu świata:


10 czerwca 2017

Życie to mamy pieskie, to znaczy dzień ustawiony pod psa. Rano godzinny spacer, potem wspólne śniadanie, pakowanie, podróż , przerwa na spacer, zakupy - jedno z nas siedzi przed sklepem z psem, wspólny obiad, spacer długi, kolacja, ganianie za piłeczką,  wyczesanie wszystkiego, co pies nazbierał w ciągu dnia, spacer na wieczorne sikanie, zamykamy się w naszej budzie na kółkach, sikanie o 5;30 i potem już spacer przed śniadaniem. Jest cool, z dziećmi było łatwiej, ale pierwsze koty (psy?)  już za płoty. Dziś przechodząc przez rzekę, źle ocenił dziurę w moście i .. plum wpadł do górskiego potoku, najpierw tylne łapy, potem kudłaty brzuszek i nie ma z nami Imbirka. Zachował sie jak spławik, ale brzegi były strome i nie mógł wyjść . Chcieliśmy już wzywać TOPR, ale na ratunek pospieszyła Ewa. Wskoczyła do potoku ( zimnego ), wprawnie uchwyciła naszego topielca za szyję i odholowała do przeciwległego brzegu. Jest przynajmniej czysty przez moment.



Dziś kamperowanie w Jajce - BiH po drodze do Mostaru. 

Wodospad w Jajce, który w wyniku ostatnich działań wojennych stracił na wysokości 10 metrów, teraz ma tylko 20 metrów:




Po drodze do Mostaru:



0 comments:

Prześlij komentarz