Czesc to znowu ja wasz redaktor dyzurny pogryziony przez komary. Jestesmy w Munnar, to jest jakies 1600 mnp, piekna dolina pelna .. herbaty. Teraz juz wiemy co pijemy ! Ale od poczatku, po buzliwej nocy ( nie brac pokoju bez sufitu nigdy wiecej !!!!) prywatna taryfa dojechalismy do Munnar, miejscowosci w gorach gdzie ludzie zyja z herbaty ( oczywiscie przywiezionej przez Brytoli ). Mamy super apartament z widokiem na doline herbaciana, odbylismy juz pierwszy spacer po plantacji, wiemy juz prawie wszystko o uprawie, potem popatrzylismy jak rosnie kawa i jakies inne zielska ( wszystko jak chwasty ) i Ewa przeszla szybki kurs gotowania lokalnych potraw ( zapraszamy po powrocie ). Kuchnia byla bez wentylacji i po kolejnej porcji przypraw przypalanych w czyms co przypominalo garnek nad ogniskiem wszyscy uczestnicy prawie wyszli bo gadla odmowily posluszenstwa ale ogolnie fajnie. potem byla kolacja i chyba jutro bede musial dolozyc ze 2 kilometry do moich porannych zajec joggingowych bo bylo super extra, zamowilismy lokalne wino ( calkiem, calkiem ) tym razem bez gazety i nie musielismy trzymac pod stolem bo tu juz wrony zawracaja...
Jurto idziemy w gory , pozdrawiamy
Jurto idziemy w gory , pozdrawiamy