Halinko, te komary nie sa tu najgorsze, ugryzie to cos, poszczypie kilka minut i przechodzi. Bardzo dziwne komary. A dzis spalismy pod moskitiera.
Mamo! Chetnie przyjedziemy na kaczusie, odmiana sie przyda. Polskie jedzenie tez jest pyszne, a szczegolnie jesli jest tak niska temperatura. Strach mnie ogarnia, jak pomysle o tej zmianie juz niedlugo.
Wczoraj przyjechalismy z Madurai pociagiem do Mamallapuram. Pociag byl dosc mlody z 2002 roku, ale nie moglismy sie nadziwic, ze moze tak wygladac. Byla to typowo indyjska przedpotopowa sklejanka nie majaca nic wspolnego z nowoczesnym pociagiem w Polsce :) Poniewaz jechalismy w nocy, to mielismy wagon sypialny. I nawet pospalismy, bo hindusi w nocy w wagonie sypialnym poruszaja sie jak duchy, nie halasuja i nie pala swiatla.
Teraz jestesmy w malym znanym indyjskim miasteczku 50 km na poludnie od Chennai na wybrzezu zatoki Bengalskiej.
Mamallapuram jest niezwykle, szczegolnie gdy przyjedzie sie tu z dusznego i glosnego miasta. Atmosfere nadaja rybacy na plazy, porzadkujacy sieci, krowy odpoczywajace razem z cieletami, psy ganiajace za ptakami - plazowa sielanka. A na ulicach kramy z indyjskimi wyrobami, restauracje i warsztaciki przydrozne, gdzie rzemieslnicy rzezbia piekne postacie z kamienia. Wlasnie kupilismy wczoraj tanczacego Kryszne, niezwykle lekkiego (specjalnie pod turystow, bo wszyscy sie skarza, ze kamien jest ciezki). Stanie obok naszego drewnianego ganysz ( tego slonia) na kominku.
Poniewaz dzis (czego Pawel w ogole sie nie spodziewal, pada deszcz, ale jest cieplutko, dlatego mam troche wiecej czasu na pisanie. Pawel biegal dzis na plazy (robi juz chyba z 10 km) i znalazl piekna duza muszle. Kiedy szedl z nia ulica, hindusi chcieli ja kupic za 100 rupii a nawet za 200. Nawet sprawdzali czy jest w niej perla, ale nie bylo. Dzis zamierzamy zwiedzic tutejsze znane swiatynie.
Och wlasnie przed chwila padlo polaczenie i myslalam , ze stracilam wszystko co napisalam. A padlo, poniewaz nie krecil sie wentylator. Teraz juz siedzimy pod krecacym sie maksymalnie wiatrakiem, wszystko, zeby komputery mialy dobrze. W kazdym razie, nie stracilam, bo wczesniej zapisalam.
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i do zobaczenia juz nie dlugo w kraju, moze uda nam sie przywiezc troche slonca:)
I pomyśleć, że Wy śpicie pod gołym niebem, a u nas temperatura nocą spada do -20 stopni! Pogodynka obiecuje jednak, że na Wasz powrót będzie odwilż.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam tak wspaniałej wycieczki. Cieszę się że tak dobrze wszystko znosicie i macie tyle ciekawych wrażeń.Życzę miłego powrotu. Spełniliście się jako reporterzy - gratulacje. Gorąco pozdrawiam Ewa Sztander
OdpowiedzUsuń