Suliki w podróży

wtorek, 21 czerwca 2016

W drodze po czarnogórski sir

Park Durmitor początkowo nas nie wzruszył, szczególnie kiedy w pamięci mamy dzikie przestrzenie w Albanii. Ale jednak, kiedy wjechaliśmy na wiejską drogę Żabljak- Trsa- Plužine trochę nas zatkało. Było rano, po burzy, wichrze i deszczu wieczornym poprzedniego dnia,  słońce świeciło, w które cieżko było uwierzyć i szukaliśmy miejsca, skąd wyruszymy na górkę Prutaš. Wybraliśmy ( Ewa ) szlak prawie pionowy, bo przecież już jesteśmy zahartowani. Tylko nasze rumaki (czyt rowery) nie były zadowolone, wczoraj odbyły z nami spacer wkoło Crne Jezero głównie siedząc nam na barana, bo ani one bez nas, ani my bez nich się nie ruszamy, więc wydawało nam się, że i teraz przydadzą się. No nie przydały się, wręcz zawadzały. Mój szanowny małżonek stwierdził ( przymuszony ) , że jednak kupi mi lżejszy rower, bo musiał nosić po schodach kamiennych oba rowery, mój jest cięższy. Jak to łatwo przekonać męża:) 
A teraz kilka zdjeć z tych górek:

Zaczynamy:










Na Prutasie, ten po prawej to mój mąż.



Tu po jakiś 14km kupiliśmy lokalny sir z mleka mieszanego jak się dowiedzieliśmy ( tak, jak jest napisane powyżej tabliczek oficjalnych na pierwszym zdjęciu ). Tylko po co maszerowaliśmy 5h jak to było koło naszego miejsca parkingowego ?.


Nasz taras widokowy, tu teraz stoimy i czekamy na poranek:


Z takim widokiem:


A jutro Sarajewo.



















2 komentarze:

  1. na Waszym miejscu zostalabym w tym raju jeszcze troszke :)
    co tam Sarajewo ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne góry, dla tych widoków warto się wysilić! A Sarajewo to historia z l.90-tych która po ludzku nie mieści się w głowie...
    H&W

    OdpowiedzUsuń