Nie musimy obawiać się o posiłki i nocleg. Stajemy, gdzie chcemy, w sklepie kupujemy jedzenie, chowamy do lodówki i gotujemy sobie na naszej kuchence. Jedzenie jest tu bardzo smaczne, zupełnie co innego niż w Stanach. Dużo produktów wstępnie przyrządzonych, więc łatwo jest ugotować szybko coś dobrego. Mało sprzątania, bo mały dom, mało prania, bo ciepło, życie proste. Zatrzymujemy się głównie w parkach kamperowych za 18 dolarów za noc. Dolar australijski to 2,5 zł.
Z Cairns pojechaliśmy na północ do Daintree National Park i na Cape Tribulation czyli Przylądek Udręki. Tak nazwał go kapitan Cook, który trafił na rafę koralową w jego pobliżu i uszkodził statek. Wdrapaliśmy się również na górę, nazwaną przez kapitana Mt Sorrow czyli góra Smutku. Góra porośnięta jest tropikalnym lasem deszczowym. Drzewa składają się z wielu drzew i plątaniny różnych pnączy. Jedno drzewo rośnie na drugim. Trudno dopatrzeć się co było pierwsze. Las jest gęsty i ciemny, grzybów niestety nie ma , ale czasami można dojrzeć tropikalny kwiat.
Plaże są tu szerokie, szczególnie w czasie odpływu i długie, ludzi mało, gdzieś w oddali widać, że ktoś się opala. Pod ciepła wodą piasek, żadnych rybek.
Teraz mieszkamy w parku karawanowym w Mission Beach.
Po drodze wśród lasu deszczowego szukaliśmy kazuarów, są to wielkie ptaszyska nieloty, tablic informacyjnych o ich śladach tutaj mnóstwo, ale kasowarka żadnego nie dojrzeliśmy (cassowary).
Właśnie wróciliśmy z Wielkiej Rafy Koralowej. Płynęliśmy tam 2 godziny szybką łodzią, bujało strasznie, każdy miał wiadro pod brodą. W pewnym momencie kazali nam wysiąść z łodzi z maskami i rurkami, strach padł na wszystkich uczestników wycieczki. Bo to przecież otwarty ocean. No ale co było robić. Po kilku metrach rozpaczliwego machania rękami i płetwami,pod wodą pojawiło się akwarium morskie, rybki, ryby i rybiska, fosforyzujące, w centki, w kropki, kolorowe paski, korale w różnych kolorach nabierały intensywności w słońcu.
Kiedy w Polsce jest ranek, u nas już dzień się kończy, jutro ruszamy dalej na południe.
Ale fajnie. Taka laba. Teraz Wam zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńDzisiaj nareszcie zaświeciło słonko i robi się trochę cieplej. Aha, czy będą zdjęcia tych rybek ?
Pozdrawiam, Krystyna P.