Suliki w podróży

środa, 4 listopada 2009

Przez centralną Nową Południowa Walię

Jedziemy sobie powoli (wszystkie ciężarówki nas wyprzedzają) przez niezaludnione wzgórza i doliny, pokryte łąkami i laskami eukaliptusowymi. Na łąkach pasą się krowy, konie i barany, a w górze, żeby było bardziej kolorowo, fruwają skrzeczące papugi. Przejeżdżamy przez leniwe wioski i miasteczka, czasem zatrzymamy się w parku na mango i orzeszki albo sałatke owocową z jogurtem. Dziś odwiedziliśmy Bathurst, Orange, Canowindrę i nocujemy w Cowra.
Miasteczka są do siebie podobne, każde ma jakiś cenny zabytek sprzed stu lat na przykład hotel, ale są bardzo zadbane i zielone. Ulice są szerokie, obsadzone wysokimi, kwitnącymi obecnie drzewami, każde miasto może poszczycić się przynajmniej jednym parkiem. Główna ulica to przeważnie aleja handlowa, z ciekawie zadaszonymi sklepami.
Jeździmy teraz od kempingu do kempingu w celu naładowania rozmaitych baterii oraz od Mc Donalda do Mc Donalda w celu połączenia się ze światem. Reszta mniej ważna. Po Mc Donaldach włóczymy się w jasny dzień, wtedy kiedy w Polsce jest noc, ale jeśli ktoś ma ochotę pogadać z nami na skype, proszę włączyć komputer i skype, odnajdziemy i zadzwonimy :)

2 komentarze: