Trzeba było zobaczyć jak sprawy się mają na Słonecznym Wybrzeżu. Obawialiśmy się tłoku, ale Sunshine Coast bardzo miło nas rozczarowało. Wylądowaliśmy w parku karawanowym w Caloundra.
Oczywiście piękne wybrzeże, dzika plaża jak chyba wszędzie w Australii, niewysokie, zadbane domki, tonące w tropikalnej zieleni, a nasz kamping to pusty, czysty, duży, zielony park z dostępem do morza. Zajrzeliśmy także do Noosa Heads, urokliwej, dość ekskluzywnej miejscowości, położonej nad potężnym zalewem, złożonym z półwyspów, wysepek, jeziorek, zatoczek.
Dziś odwiedziliśmy pierwsze nasze duże miasto w Australii Brisbane. Bardzo nam się podobało, można powiedzieć Ameryka:))
Teraz jesteśmy na kolejnym słynnym odcinku wybrzeża australijskiego Złote Wybrzeże.
Odjechaliśmy trochę od potężnego skupiska jasnych, kolorowych wieżowców (Miami Beach albo Waikiki Beach, a nawet lepiej), gdzie Australijczycy gnają na wakacje do parków wodnych, parków rozrywki i centrów towarowych na zakupy. Przycupnęliśmy w Burleigh Heads, obecnie mieszkamy przy Fifth Avenue, a toalety mamy przy Thirth Av. i Sixth Av. Właśnie po naszej ulicy przejechał pan, sprzedający świeże owoce morza. Chcieliśmy jutro znowu jechać w góry , ale tu jest tak ładnie, że chyba poleniuchujemy na plaży, popływamy w basenie, pogapimy się na pelikany i papugi, zajrzymy nad rzekę. Góry pojutrze.
z wielką przyjemnością śledzimy Wasze wspaniałe przygody i są one miłym oderwaniem się od rzeczywistości.Zdjęcia cudne,codziennie zaglądamy po nową porcję wrażeń i czujemy się prawie jabyśmy byli z Wami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Danka i Jurek
no może nie codziennie, ale często!
OdpowiedzUsuńMuszę sprostować, bo Mikołaj śmiał się,że za słodko
pozdrowienia