Suliki w podróży

wtorek, 20 września 2016

Lekcja historii w Efezie i night life w Bodrum

Halo halo tu Suliki.  Byliśmy w Efezie, fajne ruiny. Kiedyś było to miasto portowe, największe w tej części świata, coś koło 200.000 mieszkańców . Dziś musieliśmy pedałować 7 km z kempingu nad morzem aby podziwiać to co z niego zostalo, morze się trochę cofnęło. Zbliżamy się do Bodrum, mocno znanego resortu turystycznego w Turcji. Kto by pomyślał, że my w naszym wieku będziemy spali na ulicy w Turcji? Niech żałuje ten, co tu nie spał, może zamieszkamy w Brzeźnie na deptaku, co ty na to Agatko? Byliśmy też na lodach bez kolejki, też były dobre, organiczne domowe. Leżymy na leżakach, ustawionych przy plaży na publicznym parkingu, 30 stopni, 21sza wieczorem, prysznic plażowy obok, Muezin zawodzi w tle. Jest cool, a słońce zachodzi.


Efezu pilnują głównie koty



Ale trochę historii można podziwiać. Te jasne kolumny to portal biblioteki.


Droga do morza ...kiedyś prowadziła 


Dziś dzień na Bodrum, centrum nocnego życia Turcji. Zaczęliśmy w dzień , +37C i brak wiatru, ale już trochę się przyzwyczailiśmy, więc poszło gładko. Deptak, zakupy, woda, deptak, zakupy, woda itd. A jakże byliśmy też w muzeum archeologii podwodnej - bryły szkła z 14ego wieku przed naszą erą, płyty miedzi , amfory z winem, oliwą, złote ozdoby i oczy statku które miały go przeprowadzić przez burzliwe morza... chyba się nie do końca udało.  A wieczorem ( dojeżdżamy autobusikiem z naszego pola kempingowego na parkingu ) deptak, zakupy, deptak, zakupy , bez wody jest tylko +31C.

Bodrum w dzień



My nocą w Bodrum na iPadzie 








0 comments:

Prześlij komentarz