8 września
Po zaliczeniu wszystkich możliwych dziur w drodze z Primorska do granicy przez park Strandzha, wjechaliśmy do Turcji, gdzie przeżyliśmy drogowy szok. Droga o jakości autostrady przywiodła nas na wybrzeże morza Egejskiego do zatoczki, gdzie rozgościła się wioska Güneyli na półwyspie Gallipoli. I tu jest piękna plaża, mały port rybacki, mnóstwo lokalnych restauracyjek, starsi panowie grają w gry planszowe, wielkie psie pieszczochy paradują pomiędzy leżakami. Czujemy się tu świetnie, choć ludzie mówią tu tylko po turecku. Opanowujemy więc podstawowe słownictwo. Tesekkur - dziękuję, bir-1, iki-2, ekmek- chleb, kaymak - śmietanka. Noc zapowiada się kiepsko, bo mamy na naszym terenie dwóch stróżów i jeden już pokazał, jak się wyje.
Tu piliśmy już kawę po turecku
0 comments:
Prześlij komentarz