Po discopolowych nocach w hotelu kamperujemy pod Sozopolem na wydmowej plaży. Generalnie świat nieodremontowanych lat siedemdziesiątych miesza się tu z niedokończoną wizją kurortu w stylu Las Vegas... ot taki lokalny klimat. Jutro ruszamy do Turcji. Pozdrawiamy borowinowo znad Morza Czarnego.
Otomin górą w Bułgarskiej Republice ...
Jakże miło po 2300km w aucie spotkać sąsiadów, wysmarowanych leczniczymi błotami na złotych piaskach jeszcze trochę malowniczego wybrzeża Bułgarii ! Dzięki uprzejmości hotelu kamperujemy przy hotelowym parkingu, a dzięki Otominianom korzystamy z plaży i innych dobrodziejstw cywilizowanego świata ,allinclusiv'. Planowaliśmy wycieczki rowerowe po okolicy, ale po pierwszej próbie szybko zorientowaliśmy się, że jesteśmy celem dla kierowców i przerzuciliśmy się na transport lokalny czyli komunikację autobusową. Jeszcze nie wszystko zabetonowane na wybrzeżu Morza Czarnego, ale niewątpliwie Bułgarzy idą w tym kierunku. Dobrze, że perełki jak Nessabar czy Sozopol ocalały.
0 comments:
Prześlij komentarz