Chcieliśmy zatrzymać się na noc w Marysville, które według naszego przewodnika z 1999 roku miało być prześlicznym, górskim miasteczkiem, założonym w 1863 roku. Z 400 domów zostały trzy. W lutym tego roku, nawiedził Marysville pożar, który strawił okoliczne lasy, zginęło ponad 200 osób. Tak to jest, kiedy przewodniki kupuje się za 5 dolarów w antykwariacie:) Zatrzymaliśmy się w Alexandra. Miłe, spokojne, prowincjonalne miasteczko. Ale warto było przejechać tą drogą i zdać sobie sprawę ze skutków pożaru w buszu. (Misie Koala też zginęły:(
Nasza droga prowadziła dalej przez Beechworth do Mt Buffalo National Park. I tu rzeczywiście zaczęły się prawdziwe góry. Szczyty powyżej 1700 m.n.p.m. pokryte są różnymi odmianami eukaliptusa. Tak zwany snow gum, to rodzaj eukaliptusa, który przystosował się do mrozu i śniegu, który tu bywa zimą. Australia to eukaliptus. Od tropiku na północy kontynentu przez suchy outback do wysokich gór na południu. Pozostałe drzewa wyglądają na posadzone przez człowieka.
Dziś jechaliśmy The Great Alpin Road od Bright przez Mt Hotham na południe do Bairnsdale. Wielka Droga Alpejska, to droga, która najbardziej mi się podobała w Australii. Wije się malowniczo przez wysokie góry, wzdłuż wąwozu rzeki Tambo. Trasa jest piękna nawet w deszczu i we mgle.
Dziś wylądowaliśmy na świetnym kempingu w Paynesville. Pada deszcz, a my siedzimy sobie w tzw. Camp Kitchen, gdzie mamy kominek gazowy, telewizor, pijemy herbatkę i czekamy na szóstą wieczór, bo o tej porze ma przestać padać deszcz według australijskiej prognozy pogody, a ponieważ do tej pory za naszych czasów w Australii synoptycy nigdy się nie pomylili, to na pewno pójdziemy na spacer do miasta.
Zdjęcia
0 comments:
Prześlij komentarz