Suliki w podróży

piątek, 18 grudnia 2009

Rotorua

Na półwyspie Coromandel jest takie miejsce, gdzie można pożyczyć za 5 dolarów łopatę i wykopać sobie na plaży Hot Water Beach własne, ciepłe spa. Trzeba tylko uważać, żeby nie dokopać się do wrzątku :). Ludzi tam jak mrówek, każdy kopie dołek i wyleguje się jak w wannie. Nowa Zelandia to wyspy wybitnie wulkaniczne, tu akurat ciepłe źródła są na plaży. Droga z półwyspu do Rotorua, to malownicza, wijąca się bez przerwy trasa, mało wygodna, bo kręci się w głowie, ale za to ciekawa. Rotorua to miasto położone nad jeziorem Rotorua na obszarze kipiącym błotem i gorącą wodą. Jest park zielony, gdzie są jeziorka ciepłe i gorące, wrzące, bulgoczące błota w różnych kolorach, dziury w ziemi, z których bucha para. A wokół tych miejsc rosną sobie krzaczki i kwiatki. W każdym motelu, na kempingach są baseny z gorącą mineralną wodą. W ogródkach prywatnych, na trawnikach syczące dziury z wydobywającą się parą. Mnóstwo tu różnych resortów z basenami termalnymi i leczniczymi błotami. Odwiedziliśmy dziś Hell’s Gate, gdzie wytaplaliśmy się w takim błocie i wymoczyliśmy w wodzie siarkowej. Taka woda wysysa wszystkie siły, nawet dobry obiad nie pomoże.
Wai O Tapi to kolorowy park termiczny z niesamowitymi formacjami skalnymi, jeziorkami z wodą zieloną, niebieską, żółtą i różową, kipiącymi kraterami, bulgoczącymi błotami. Jest tu słynny gejzer Lady Knox, który (uwaga!) wybucha o godzinie 10.15 rano na wysokość 20 metrów. Wokół są trybuny z miejscami siedzącymi, nie załapaliśmy się :). Drogą na południe wzdłuż największego zbiornika słodkowodnego w całej Australoazji – jeziora Taupo dotarliśmy do serca Parku Tongariro – Whakapapa Village. Góry, wulkany niesamowite, mamy nadzieję ruszyć jutro na szlak, jeśli pogoda pozwoli. Na razie siedzimy w ciepłej kuchni-stołówce, wokół Niemcy, Holendrzy, Anglicy, dorośli, młodzież, dzieci, niemowlaki, pachnie kiełbachą, spaghetti z sosem pomidorowym, stekami.
Rotorua, zdjęcia

0 comments:

Prześlij komentarz