Suliki w podróży

czwartek, 6 października 2016

Gule Gule Morze

Po przejechaniu 5200km czas się pożegnać z morzem przynajmniej na jakiś czas. Ostatni kawałek pomiędzy plażą żółwi a Adaną rozpoczął się fantastyczną jaskinią, a zakończył wybrzeżem zabudowanym dla Nomadów, przesiedlonych ze wschodu Turcji. Zacznijmy od groty, nie ma jej w przewodniku, a była to chyba jedna z najładniejszych jaskiń jakie widzieliśmy do tej pory. Po prostu bajka, wejście od strony morza po środku stromego klifu, długi marsz w głąb ziemi bez przewodnika, turystów do jeziora położonego na poziomie morza, zreszta popatrzcie sami, czysty kosmos no nie ? 


O pozostałej części wybrzeża można tylko napisać - omijajcie szerokim łukiem. Całe wybrzeże zasłonięte przez setki blokowisk. 

Nadszedł czas na góry. Dziś kamperujemy z widokiem na górki na wysokości jakiś 1500mnpm, pięknie i dziko. Ten masyw przed nami to ..... o wysokości ponad 3500 mnpm. W dzień ciągle 27 stopni C, ale w nocy temperatura spada do kilku stopni.


Jedziemy popatrzeć co zmieniło się w Kapadocji od naszej ostatniej wizyty lat temu .. - naście. Po drodze spotykamy Derwisza, który zatańczył specjalnie dla nas  i zatrzymujemy się w dolinie Ilhary. 





W tych ścianach powyżej na przestrzeni kilku kilometrów wąwozu  wykuto105 kościołów w 12 wieku, pozostało kilka. Dziś lunch na metry, to nasza kanapeczką prosto z pieca, mniam mniam .


Pozdrawiamy jeszcze z nad morza, będziemy do niego tęsknić. 





1 komentarz:

  1. ... no Derwisz uchwycony po mistrzowsku, jaskinia robi wrażenie... i Wy też:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń