Gdzieś po drodze
Przed wybrzeżem zaliczamy jeszcze monastyr Sumela położony wysoko w górach, przyklejony do ściany zbocza, a założony przez dwóch mnichów w lV w. Niestety klasztor jest w renowacji od kilku lat, która potrwa jeszcze kilka lat i możemy go sobie tylko pooglądać z zewnątrz. Warto bylo tu zajrzeć.
Jesteśmy na wybrzeżu i to by było w zasadzie na tyle o tym wybrzeżu :) Przejechaliśmy kilkaset kilometrów od Trabzon do Sinop i linia brzegowa wygląda następująco:
- morze oddzielone od stromego brzegu ostrogami kamiennymi w celu rozbijania fal
- chodnik wzdłuż morza, jeśli tylko się da;
- dwa pasy drogi w kierunku Stambułu;
- metalowa barierka oddzielająca;
- dwa pasy drogi w kierunku Trabzon;
- koszmarna zabudowa lokalna;
- od czasu do czasu wysypiska śmieci pomiędzy chodnikiem a morzem;
No cóż nie nasze klimaty, a ponieważ mamy front deszczowo/zimny kierujemy się na Stambuł.
Tu nawet usypano drogę w morzu, ale to jeden z ładniejszych fragmentów, bo nie zabudowany.
W Trabzonie byliśmy w meczecie przerobionym z kościółka prawosławnego. Na kopule kościoła piękne malowidła sakralne, osłonięte od wewnątrz metalowym dachem od części modlitewnej meczetu. Muzułmanie modlący się, nie powinni patrzeć na innego Boga. Do tego minaret w latarni morskiej ....
0 comments:
Prześlij komentarz