Suliki w podróży

środa, 20 stycznia 2010

Biali na Bali

19 stycznia 2010
Rany wyleczyliśmy. Ubud jest cudowny. Spokojne, kolorowe miasteczko. Ulice z pięknymi domami i świątyniami, sklepami i straganami, restauracjami i salonami masażu. Można tu spędzić dużo czasu. Do tego zieleń tropiku, małpi gaj, pola ryżowe wokoło. Zaciszne resorty ze wspaniałymi basenami i ogrodami zapraszają. Basen, hamak i koktajl w tropikalnym ogrodzie każdemu się spodoba. Teraz jedziemy przez Bali. Generalnie wzbudzamy sensację, bo jedziemy bez lokalnego kierowcy z wielką mapą wyspy, gdzie jeden centymetr to w rzeczywistości kilometr. W świątyni Besakih trafiliśmy na wielkie ceremonie świąteczne. Ludzie przyjeżdżają tu odświętnie ubrani z koszami pełnymi jedzenia i kwiatów. Kosze święci kapłan, kwiaty dostają bogowie, a wierni piknikują na trawie. Teraz jesteśmy już w Lovina Beach na północnym wybrzeżu Bali. Przejechaliśmy przez góry, gdzie bieda kwitnie tak jak na Flores. I przyciągnęła nas wygoda miejsca, gdzie przyjeżdżają biali i odpoczywają w tropikalnych ogrodach, tym bardziej, że turystów o tej porze roku jest bardzo mało. Jutro jedziemy na wyspę Mendangan (Menjangan) ponurkować.
Muszę przyznać, że bardziej mi się podoba tropik w porze deszczowej. Nie ma spiekoty w ciągu dnia, nie ma obawy o spalenie skóry. Nawet jeśli pada deszcz, to jest ciepło, a jeszcze nie było tak, żeby padało dłużej niż godzinę. Nie trzeba chować się pod drzewami przed słońcem, ani smarować się kremami przeciw słonecznymi.
Zdjęcia, Bali

1 komentarz:

  1. Tu mi się podoba.
    Łazienka pod chmurką - super sprawa.
    Tylko do małp byłoby się trudno przyzwyczaić.
    K.P.

    OdpowiedzUsuń