Jadą biali jadą z Luang Prabang do Vientiane autobusem klasy VIP (very important person) w stanie krytycznym. Toaleta owszem jest, ale gdy drzwi się zatrzasną, to turyści muszą sobie wzajemnie pomagać w opuszczeniu łazienki, woda się leje po podłodze. Jedna osoba wypróbowała toaletę w autobusie klasy VIP i już nikt więcej się nie odważył. Lepszy przystanek w czasie jazdy, panie na lewo, panowie na prawo i kości można rozprostować. 360 kilometrów ze średnią predkością 30 km/h przejechaliśmy w 10 godzin. Ale to nic, klima była, stary królewski szlak to malownicza droga, można było się napatrzeć do woli. A że życie tu toczy się przy drodze, to było na co popatrzeć. Bambusowe chatki kryte trawą bambusową, talerze satelitarne przy domkach, dojrzewające papaje, strzelające w niebo palmy, dzieciaki pod prysznicem jedynym w wiosce, a wiosek mnóstwo, za każdym zakrętem.
Biedny ten kraj, nawet kontrastów tu brak. Wszędzie tak samo biednie. Ciekawe, że ludzie wydają się szczęśliwi, chyba upojeni tym słońcem i najedzeni ryżem. "Sticky rice" czyli klejący ryż można zwinąć w ręce w kulkę i jeść jak bułkę z masłem.
Szczęśliwie dotarliśmy do stolicy Laosu Vientiane. Teraz odpoczywamy, a jutro wieczorem autobusem sypialnym wyruszamy na południe Laosu do Pakse. Wypróbujemy kolejny wynalazek Laotańskiej Ludowej Republiki Demokratycznej.
Zdjęcia, Luang Prabang

Biedny ten kraj, nawet kontrastów tu brak. Wszędzie tak samo biednie. Ciekawe, że ludzie wydają się szczęśliwi, chyba upojeni tym słońcem i najedzeni ryżem. "Sticky rice" czyli klejący ryż można zwinąć w ręce w kulkę i jeść jak bułkę z masłem.
Szczęśliwie dotarliśmy do stolicy Laosu Vientiane. Teraz odpoczywamy, a jutro wieczorem autobusem sypialnym wyruszamy na południe Laosu do Pakse. Wypróbujemy kolejny wynalazek Laotańskiej Ludowej Republiki Demokratycznej.
Zdjęcia, Luang Prabang
Ewuniu, z ogromna przyjemnoscia czytam Twoje komentarze, sa coraz ciekawsze, barwniejsze, dowcipniejsze, prawdziwa z Ciebie reporterka :)
OdpowiedzUsuńI juz mi przymiotnikow brak gdy wzdycham do Waszych fotek :)
Ja też należę do grona wiernych sympatyków towarzyszących Waszej wyprawie. Przy okazji odbywam bardzo ciekawą lekcję geografii. Dzięki! J.
OdpowiedzUsuń